Nowy sąsiad wysypał żwir przed naszym domem. Grzecznie poprosiłem go, aby go usunął, ale zamiast przeprosić, uśmiechnął się i odpowiedział:
— To mój problem, zajmę się tym, kiedy będę miał ochotę.
W tym momencie zrozumiałem, że nie będzie żadnego pokojowego rozwiązania z tą osobą. Postanowiłem poradzić sobie po swojemu i absolutnie tego nie żałuję. Od tamtej pory sąsiad zaczął unikać bezpośredniego kontaktu.
Ciag dalszy w linku w komentarzach poniżej 👇👇.
Zrozumiałem, że nie był zainteresowany racjonalną rozmową i że nie da się rozwiązać tego problemu pokojowo. Dlatego podjąłem decyzję, której nie żałuję. Niedługo potem sąsiad zaczął unikać wszelkich interakcji ze mną.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy mężczyzna, były żołnierz, przeprowadził się do naszej małej wioski. Z żoną szybko przyciągnęli uwagę miejscowych. Ludzie byli podejrzliwi wobec nich, prawdopodobnie dlatego, że byli inni niż my. Ale szczerze mówiąc, nie rozumiałem, dlaczego wywoływali tyle uprzedzeń. W końcu kupili swoją działkę legalnie i nikomu nie przeszkadzali.
Na początku nie robili zbyt wiele. Dopiero po dwóch latach zaczęli kłaść fundamenty pod swój dom. Potem zaczęły przychodzić dostawy materiałów, takich jak piasek, ziemia i żwir, a ich działka zmieniła się w plac budowy. Pewnej soboty, gdy byliśmy na wsi, czekała nas „przyjemna niespodzianka”: ogromna sterta żwiru stała tuż przed naszymi drzwiami.
Pierwszy odruch to był, aby natychmiast się tym zająć, ale postanowiłem poczekać do następnego ranka. Tego ranka poszedłem do jego domu, zapukałem do drzwi i spokojnie zapytałem:
— Dlaczego wysypałeś tę stertę żwiru przed moimi drzwiami?
Spojrzał na mnie bez jakiegokolwiek zdziwienia i odpowiedział:
— Cóż, nie mogę wysypać go przed moimi drzwiami, przejeżdżają tam ciężarówki. Ale u Ciebie jest jeszcze miejsce.
Byłem zszokowany. Powiedziałem stanowczo:
— Usuń to natychmiast, nie chcę tego bałaganu przed moim domem.
Zamiast przeprosić, zignorował mnie uśmiechając się:
— To mój problem, zajmę się tym, kiedy zdecyduję.
Wtedy zrozumiałem, że nie ma sensu próbować rozmawiać z nim. Wziąłem sprawy w swoje ręce. W nocy, łopatą, przeniosłem połowę żwiru na moją działkę.
Następnego ranka stał przed swoimi drzwiami, wyraźnie zszokowany zmniejszoną stertą. Kiedy podszedł do mnie, spokojnie powiedziałem:
— Skoro wysypałeś ten żwir przed moimi drzwiami, część należy teraz do mnie. Traktuj to jak czynsz.
Stał w milczeniu przez dłuższą chwilę, po czym mruknął coś w rodzaju:
— Sprytnie, co?
Od tego czasu mamy żwir, który możemy wykorzystać do naprawy naszej ścieżki, a sąsiad unika wszelkiego kontaktu z nami.