Bezdomny mężczyzna, którego twarz nosiła ślady wielu trudnych lat, starannie pakował swój sprzęt wędkarski do starego, zużytego plecaka.😀😀 W środku miał kilka przynęt, zardzewiałe haczyki, pływak i pudełko zapałek z robakami. Dla niego łowienie ryb nie było hobby, lecz sposobem na przeżycie.😭😭
Jego stary płaszcz wisiał ciężko na ramionach.😮 Nosił gumowe kalosze znalezione kiedyś w śmietniku – jeden z nich był za mały, ale przyzwyczaił się do niego. Jak codziennie rano, ruszył nad rzekę, sam ze swoimi myślami. Nie miał domu, rodziny ani pracy. Czasem ktoś podał mu gorącą herbatę lub kawałek chleba, ale głównie żywił się rybami z rzeki.✈️✈️
Tego dnia, po dłuższym czasie bez brania, poczuł nagle opór na wędce. Jednak zamiast ryby wyciągnął przemoknięte pudełko kartonowe.
Kontynuacja znajduje się w pierwszym komentarzu.👇👇
— Kolejne śmieci — mruknął zniechęcony.
Ale pudełko było wyjątkowo ciężkie. Gdy już miał je wyrzucić, usłyszał cichy, dziwny szmer.
Zaintrygowany ostrożnie rozdarł mokry karton. To, co zobaczył, niemal go powaliło.
W środku, skulony i z uszami przylegającymi do głowy, leżał mały rude kotek. Chudy, przemoczony i przerażony. Spojrzał na niego błagalnym wzrokiem i cicho zamiałczał.
Mężczyzna milczał. Zdjął płaszcz, owinął kotka i usiadł na brzegu rzeki. Nie był człowiekiem uczuciowym, ale coś w tym małym stworzeniu głęboko go poruszyło.
Nazwawszy go Iskrą, od tej chwili wszystko się zmieniło. Dzielił się z nim swoją rybą i przykrywał go na noc kurtką. Kot szybko odzyskał siły i wszędzie podążał za nim. Stali się nierozłączni. Pewnego dnia Iskra nawet uratowała mu życie.
Pewnego wyjątkowo zimnego zimowego poranka mężczyzna stracił przytomność na ławce w parku. Słaby, przemarznięty i głodny. Nikt nie zwrócił na niego uwagi – poza Iskrą. Kot wskoczył mu na klatkę piersiową, przytulił się i cicho zamiałczał.
Przechodząca kobieta zauważyła to i wezwała pomoc. Mężczyzna został uratowany i przewieziony do schroniska, gdzie dostarczono mu jedzenie i łóżko. Mógł zostać tam razem z Iskrą.
Kilka tygodni później, dzięki pomocy wolontariusza, znalazł pracę jako opiekun. Pensja była skromna, ale wystarczająca. Mieszkał teraz w małym pokoju obok biura schroniska, z Iskrą u swego boku.
Już nie łowił ryb. Miał dom, cel i przede wszystkim towarzysza, o którego mógł dbać.