Pogrzeb postępował powoli w kierunku cmentarza. Wśród żałobników znalazła się także rodzina zmarłego oficera, z którą nie miał kontaktu od lat. Przyjechali z daleka tylko na ten dzień. Obok trumny już stali jego dawni towarzysze broni, ubrani w mundury.
Tuż przy nich, ze spuszczoną głową i ciężkim spojrzeniem, szedł owczarek niemiecki o imieniu Max.
Max nie był zwykłym psem. Przez lata był partnerem służbowym zmarłego, towarzyszył mu w dziesiątkach niebezpiecznych akcji. Był z nim także wtedy, gdy doszło do tajemniczego incydentu w magazynie, który zakończył się śmiercią oficera. Od tamtej chwili pies jakby przestał żyć – nie jadł, nie bawił się, po prostu leżał i tęsknił.
Podczas ceremonii Max siedział cicho przy trumnie, która była ozdobiona kolorowymi kwiatami. Wokół słychać było tylko ciche szlochy.
I wtedy się stało coś nieoczekiwanego.
Max nagle podniósł uszy, zbliżył się do trumny i zaczął intensywnie węszyć. Po chwili odskoczył, zawarczał i szczeknął – donośnie, ostrzegawczo. To nie było zwykłe szczekanie. Zgromadzeni aż zadrżeli. Kilku żołnierzy ruszyło w stronę psa, sądząc, że nie radzi sobie z emocjami.
– Zabierzcie go – szepnęła jedna z kobiet.
Ale Max nie ustępował. Podbiegł do trumny, zaczął drapać wieko i rozrzucać kwiaty.
Dowódca, który znał psa od lat, zmarszczył brwi.
– Ten pies nie szczeka bez powodu. Otworzyć trumnę – rozkazał.
– Co?! Po co?! – zaprotestowali niektórzy bliscy.
– Powiedziałem: otworzyć.
Zapanowała cisza, gdy powoli unoszono wieko. Przez kilka sekund nikt się nie ruszał… aż nagle rozległ się przeraźliwy krzyk.
To nie był on.
W trumnie leżał ktoś zupełnie inny – obca twarz, inna sylwetka, inny człowiek. Max zaskomlał cicho, ale z wyraźną ulgą. Miał rację. To nie był jego pan.
Jak się później okazało, w kostnicy doszło do tragicznej pomyłki. Ciała dwóch mężczyzn – oficera i cywila – zostały wymieszane przez błędne oznaczenie. W pośpiechu przekazano rodzinie niewłaściwe ciało.
Właściwe ciało oficera odnaleziono dzień później w innym pomieszczeniu. Pochowano go z należnymi honorami wojskowymi.
Max czuwał przy nim do samego końca.