Na zatłoczonym lotnisku panowała typowa gorączkowa atmosfera, kiedy nagle pies asystujący zaczął gwałtownie szczekać na kobietę w ciąży. Pasażerowie spojrzeli niepewnie w jej kierunku, a funkcjonariusze natychmiast do niej podbiegli.
Pomimo prób uspokojenia zwierzęcia, pies nie przestawał ujadać. Nie zaatakował, ale był wyraźnie spięty – warczał i nerwowo krążył wokół jednej z walizek stojących przy stopach kobiety.
Funkcjonariusze postanowili skontrolować kobietę, ale początkowo niczego niepokojącego nie znaleźli. Jednak chwilę później sytuacja diametralnie się zmieniła – kobieta chwyciła się za brzuch, a na jej twarzy pojawił się wyraz ogromnego bólu.
Zaalarmowani strażnicy natychmiast wezwali lekarza. Pies nie odstępował jej na krok i dalej szczekał. Gdy medyk przybył na miejsce i zbadał kobietę, ze zgrozą powiedział:
– To nie poród!
Wyglądało na to, że pies wyczuł coś, zanim ktokolwiek się zorientował. Co dokładnie poczuł? Odpowiedź znajduje się w pierwszym komentarzu 👇👇
W jednej z europejskich stref odlotów, wśród tłumu pasażerów, panowała codzienna krzątanina. Ludzie żegnali się z bliskimi, ciągnęli za sobą walizki i spieszyli do bramek.
Wtem ciszę przerwał niepokojący, niski warkot. Pies służbowy – belgijski owczarek o imieniu Aro – nagle poderwał się z miejsca, burząc panujący spokój.
Jego opiekun, agent ochrony David Roshko, nie zdołał go zatrzymać.
– Aro! Wracaj! – zawołał David, ale pies jakby go nie słyszał.
Aro błyskawicznie podbiegł do kobiety siedzącej na metalowej ławce. Jej twarz była blada, dłonie nerwowo ściskały rąbek lekkiego płaszcza. Sprawiała wrażenie zmęczonej. I była w ciąży.
– Zabierzcie ode mnie tego psa! Co się dzieje?! – krzyknęła, cofając się przestraszona.
Ale pies nie próbował jej zaatakować. Napinał się, warczał, a potem zaczął chodzić w kółko wokół jednej z walizek przy jej nogach.
– Przepraszam, proszę pani – podszedł David, pokazując swoją legitymację – musi pani udać się z nami na dodatkowe badanie.
– Ale… nic nie zrobiłam! – odpowiedziała z przerażeniem. – Nazywam się Laura Nagy, wracam do domu! Jestem w siódmym miesiącu ciąży…
– Rozumiem. To tylko środek ostrożności. Takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko.
Służby odprowadziły kobietę i jej bagaże do specjalnego pomieszczenia. Aro nie odstępował jej na krok.
W sterylnie czystym pomieszczeniu kontrolnym Laura zadrżała. Przeskanowanie walizek nie wykazało niczego nielegalnego. Ale Aro nie mógł się uspokoić – skomlał, drapał podłogę i uporczywie patrzył w kierunku jej brzucha.
– Co on czuje? – szepnęła koleżanka Davida, Katalin.