Pewnego dnia zauważyła w tunelu metra nieznanego bezdomnego — młodego, cichego mężczyznę z laską. Z współczuciem podała mu ciepłą herbatę, ciastko i wrzuciła do jego czapki 50 forintów.😊😊
Następnego dnia z przerażeniem zobaczyła, jak trzech innych bezdomnych zaczęło go atakować. Bez wahania stanęła w jego obronie. Była wyzywana i grożono jej, lecz nie ustąpiła. Mężczyzna, którego chroniła, wydawał się zagubiony i niemy… ale jego oczy przypominały jej kogoś znajomego.🎉
W kolejnych dniach wymieniali się krótkimi pozdrowieniami. Podarował jej białą różę. A potem pewnego ranka zniknął.
Kontynuację zobacz w pierwszym komentarzu.👇👇
Kata zobaczyła, jak młody policjant zatrzymuje napastników. Ku jej zdziwieniu, był to ten sam mężczyzna — fałszywy bezdomny. Przyznał się, że jest funkcjonariuszem na tajnej misji. Poruszony jej odwagą, poprosił ją o spotkanie następnego dnia.
Tego wieczoru Kata poczuła, że nadszedł czas. W panice zadzwoniła do Gábora — policjanta. Pośpieszył do szpitala, bo traciła dużo krwi. Oddał krew, by uratować ją i dziecko.
Kata urodziła chłopca, Gergő. Przepełniła ją miłość. Gábor czekał na nią z kwiatami i pierścionkiem. Poprosił ją o rękę.
Powiedziała „tak”.
Życie toczyło się dalej, trudne, ale piękne. Gábor troskliwie zajmował się Gergő. Pewnego wieczoru dziecko wymamrotało „tata”. Dla Katy to on był teraz prawdziwym ojcem.
Wkrótce się pobrali. Rodzice Gábora przyjęli ją z otwartymi ramionami. Rodzice Dénesa, biologicznego ojca, nie okazali zainteresowania… aż Gábor pokazał im zdjęcie Gergő. Wzruszeni przyszli przeprosić.
Tego wieczoru, po ich odejściu, Gábor mocno przytulił Katę.
— Dziękuję, że nadal wierzyłaś w życie.
Bo czasem życie łamie nas na kawałki, ale skleja je z powrotem. I daje, jeśli tylko w to uwierzymy, drugą szansę.