Nikt nie mógł przewidzieć, co kryło się za tą niezwykłą sceną:😊😊 22-letni młodzieniec pojawił się w urzędzie stanu cywilnego, trzymając za rękę 79-letnią kobietę. Natychmiast zapadła ciężka cisza.🔥🔥 Panna młoda, elegancka w białej sukni i starannie ułożonym welonie, nosiła tajemniczy uśmiech. Pan młody, ubrany w ciemny garnitur, wyglądał na zdenerwowanego, lecz zdeterminowanego.🎉🎉
Zobacz kontynuację w pierwszym komentarzu👇👇
Wokół nich panowało ogólne zdziwienie. Goście i ciekawscy szeptali:
— „Na pewno robi to dla pieniędzy…”
— „To jakiś żart, prawda?”
— „Może jest chory psychicznie…”
Nawet matka pana młodego rozpaczliwie próbowała go przekonać do zmiany decyzji:
— „Przemyśl to jeszcze raz, ona mogłaby być twoją babcią! Jesteś pewien, co robisz?”
Nic nie zmieniło jednak jego zdania. Patrzył na staruszkę z dziwną, niemal bolesną intensywnością.
Ceremonia była krótka, bez dekoracji czy uroczystości. Tylko formalne słowa urzędnika stanu cywilnego, kilka dyskretnych braw i flesze aparatów, które już wiedziały o tym szokującym związku.
Niedługo potem wszystko się zmieniło.
Kilka dni później panna młoda i młody mąż zniknęli z życia publicznego. Nikt nie wiedział, gdzie mieszkają. Miesiąc później w lokalnej gazecie pojawił się krótki artykuł: „Anna K., świeżo poślubiona, zmarła nagle we śnie.” Oficjalna przyczyna śmierci: zawał serca.
Pan młody nie pojawił się na pogrzebie.
Wtedy prawda zaczęła wychodzić na jaw.
Profesor z wydziału prawa, gdzie studiował młody mąż, przypadkowo powiedział:
— „Napisał pracę dyplomową na temat sposobów odziedziczenia majątku bez bezpośredniego pokrewieństwa… Interesowały go nawet luki prawne…”
Dziennikarze rozpoczęli śledztwo. Odkryli, że Anna K. była właścicielką ogromnej działki w centrum miasta, której od lat pożądało wielu deweloperów. Zawsze odmawiała sprzedaży.
Dzięki dyskretnej klauzuli w ich umowie małżeńskiej, po jej śmierci nieruchomość automatycznie przeszła na młodego wdowca.
Kilka tygodni później działka została sprzedana za 47 milionów rubli.
A wdowiec? Zniknął bez śladu. Nikt go już nigdy nie zobaczył.